piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 7 Zostaw mnie

*oczami Nialla*
Szedłem spokojnie przez park. Nagle z krzaków wyłoniła się ręka i pociągnęła mnie za bluzkę. Wszędzie rozpoznam te dziary. W moich oczach pojawił się strach. 
- Oj grabisz sobie - powiedział.
- Ja nic złego nie robię - odpowiedziałem udając że nie wiem o co chodzi.
- Mówiłem ci zostaw tą anielicę w spokoju bo stanie się jej krzywda! - bardziej podniósł głos.
- Max  ja tak nie mogę, a ty nie waż się jej tknąć.
- Stawiasz mi się? - zapytał z lekkim śmiechem następnie zamachnął się i uderzył mnie w twarz. Dołożył parę kopniaków. Straciłem na chwilę przytomność. Z moich ust sączyła się krew. Obudziłem się leżąc na trawie, a jego już nie było. Ze strachu od razu wstałem co było złym rozwiązaniem. Poczułem ogromny ból w sobie i usiadłem na ziemi. Co on może jej zrobić? Muszę ją pilnować. Doczłapałem się do jej domu. Zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi jej mama. 
- Rany co Ci się stało - zrobiła wielkie oczy - wchodź do środka.
Usiadłem na sofie. Opatrzyła mi rany i zawołała Lilkę.
- Niall co się stało - złapała się za głowę.
- Mały wypadek - odpowiedziałem.
- Ściemniasz mów prawdę - warknęła.
- No dobra. Mam małe problemy przez to że widuje się z tobą. To chłopak który nie ma skrupułów. Dla niego nic się nie liczy. Boję się o ciebie - powiedziałem chowając głowę w ręce. Przytuliła mnie. 
- A ja boję się o ciebie. Od kiedy tak jest?
- Nie pamiętam, ale nie zostawię cię pamiętaj. 

*Oczami Lili*
On się dla mnie poświęca. Dla dziewczyny która jest tu od niedawna. Pytanie jest jedno czemu? Tego nie wiem, ale jest moim najlepszym przyjacielem jakiego dotąd spotkałam. Siedzieliśmy cicho przez chwilę. Nagle ktoś lub coś zapukało w okno. Wszyscy gwałtownie odwrócili się w jedną stronę. Nikogo nie było. Potem znowu tylko w drugie okno. To była jakaś przestroga. Zaczynam się bać. Pożegnałam się z Niallem. Poszłam do pokoju. Zaczęło się ściemniać. Położyłam się na łóżko. Zamknęłam na chwilę oczy. Niespodziewanie otworzyło się okno, które było zamknięte. To już na prawdę było dziwne. Na ścianie ukazał się cień. Wydawało mi się że to anioł. Wstałam i podeszłam w stronę ściany. Poczułam chłodny powiew na skórze. Dotknęłam ręką cienia, w tedy poczułam rękę na ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam. Nie widziałam twarzy. 
- Hej mała pamiętasz mnie? - powiedział mi do ucha.
Przypomniała mi się tamta noc w parku i tamten tajemniczy chłopak. 
- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam nie ujawniając że się boję.
- Tego jeszcze nie wiem - wyszeptał przybliżając mnie do ściany i podnosząc lekko moją koszulkę. Wtedy napłynęły mi łzy do oczu. Co on chce mi zrobić? Położył rękę na moim brzuchu. Drgnęłam. Jego oddech poczułam na szyi. Po chwili poczułam też jego usta. Nie zdołałam go odepchnąć bo złapał mnie za nadgarstki. 
- Zostaw mnie - wyjąkałam.
Nic nie odpowiedział tylko mocniej mnie chwycił. 
- Zostaw mnie - krzyknęłam, a on uderzył mnie gwałtownie w twarz. 
Zsunęłam się na ziemię szlochając. 
- Nikomu nie powiesz co tu się działo, rozumiesz - pochylił się nade mną - chyba że chcesz..
- Nie, nie powiem - zacisnęłam oczy.
- No i dobrze, chyba że chcesz żeby komuś się coś stało.

Usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu. Speszyło go to. Ukucnął szybko przede mną, wziął moją rękę i palec przyłożył do swoich ust na znak milczenia. Szybko szarpnęłam ręką, a on wyleciał przez okno. Zostałam sama. Podbiegłam do okna po czym je zamknęłam. Upadłam na łóżko. Zwinęłam się w kłębek i dalej płakałam. Ciemność przepełniała mój pokój. Cały czas czułam strach i bezradność. On mógł mi coś zrobić. Przykryłam się kołdrą nie zważając na to że jestem w codziennym ubraniu. Złapałam się za policzek. Bardzo bolał. To chyba się tylko na tym nie skończy. A co jeśli on mi coś na prawdę zrobi... albo komuś?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz