sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 10 Powoli odkrywam świat ciemnej strony.

- Wynocha - krzyknął Peterson.
- Megan?! - powiedział zszokowany Niall. 
- Mamy niespodziewanego gościa - uśmiechnął się - Mark, Daniel zatrzymajcie ją!
- Nie, puść mnie - usiłowałam się wyrwać.
Co ja zrobiłam. Patrzył na mnie żałośnie i się śmiał. Niall nie mógł nic powiedzieć, pobladł. Strach ogarnął całą mnie. 
- Co cię tu sprowadza? - spytał szatyn podchodząc do mnie i dotykając mój policzek. 
- Zostaw mnie, przyszłam prosić cię o coś - chciałam się wyrwać, ale po raz kolejny się nie udało.
- Max zostaw ją, czekaj co ty gadasz? - szczęka mu opadła.
- Zmień mnie błagam! - wydusiłam z siebie.
- Mam cię zmienić w upadłą? Ha z przyjemnością - wystawił  w moją stronę dłoń. Ból ogarnął całą mnie. Chłopcy mnie puścili i runęłam na zimną podłogę. Niall Podbiegł i podniósł lekko moją głowę.
- Megi proszę spojrzyj na mnie.
Nie odezwałam się, ale pociągnęłam go za koszulkę zmuszając go żeby mnie przytulił.
- Teraz będziemy bezpieczni - wyszeptałam.
- Co ty narobiłaś skarbie....

Minął tydzień. Nie widzę wielkiej różnicy między byciem upadłą. Przynajmniej czuję się bezpieczna. Przestałam nienawidzić Maxa. Zaczął mi się nawet podobać. Powoli odkrywam świat ciemnej strony. 

Kilka dni temu ostatni raz widziałam moje dwie wspaniałe przyjaciółki. Tęsknie za nimi strasznie, ale nic nie mogę zrobić. Mam jeszcze kochanego blondaska. 
No dobra zmieniłam się trochę. 

- Hej chłopcy! - krzyknęłam do grupki stojącej w ponurym zaułku.

- Oh Hej Meg chodź do nas! - odkrzyknął jeden z nich.
-  No to co tu macie - spojrzałam na ich ręce. 
- Szlugi  - Zayn podał mi jednego.
- Dzięki - z zapałem zapaliłam.
Tak zaczęłam palić. Zaraził mnie tym Zayn. 
- Uh czemu tu stoicie? - zapytałam.
- Czekamy na jakiegoś śmiertelnika - powiedział  Harry.
- Mogę się dołączyć? - zrobiłam podekscytowaną minę.
- Jasne skarbie - objął mnie ramieniem Zayn.
Nie czekaliśmy długo. Z daleka widzieliśmy postać. Ciemność nocy sprawiała że jestem silniejsza. Chodnikiem przechodziła dziewczyna. Zayn podszedł do niej i zagadał.
- Cześć piękna. Co robisz tutaj sama o tej porze?
- Spadaj - odpowiedziała chamsko.
- Hah nie zadzieraj ze mną mała.
- A co możesz mi zrobić? Odczep się.
W tym momencie zobaczyłam jak chłopcy podeszli od tyłu, złapali ją za ręce, zakryli usta, oczy i zabrali w głąb zaułka. Przypomniała mi się sytuacja w parku. Też byłam ofiarą, ale na szczęście Niall mnie uratował. Byłam ciekawa co jej zrobią. Było ciemno i mało co widziałam. Usłyszałam tylko cichy pisk i pojawili się oni. Byli zadowoleni. 
- To lecimy po następny łup.
- Chodź Meg, nie bój się - podszedł do mnie Zayn.
- Nie boję się tylko nie chce - skłamałam.
- Jak sobie chcesz - dał mi buziaka w policzek i poleciał za resztą.
Zostałam sama. Co oni jej zrobili. Zaczęłam myśleć co zrobili by mnie gdyby nie Naill. Było grubo po północy. Zadzwoniłam do Nialla. Nie odebrał, ale po kilku próbach udało się. 
Cześć Niall spotkajmy się na naszej ławeczce, szybko.
Zakończyłam rozmowę, nie dając mu nic powiedzieć. Rozłożyłam kruczoczarne skrzydła i poleciałam.
Na miejscu byłam pierwsza. Rozejrzałam się dookoła. Usiadłam na ławce. Spoglądając na księżyc na tafli wody poczułam powiew powietrza. Niall usiadł koło mnie. Spojrzał na mnie pytająco.
- Co by było gdyby nie ty? 
- Skąd to pytanie? - spojrzał się dziwnie.
- Co by było gdybyś mnie tamtego wieczoru nie uratował? 
- Czemu się pytasz?
- Odpowiedz - nalegałam.
- Byłoby z tobą źle, tyle powiem - patrzył na wodę.
- To znaczy?
- Albo by cię tu nie było, albo by cię wykorzystali - spojrzał mi w oczy.
Momentalnie napłynęły mi łzy do oczu. Nie było by mnie tu, albo by mnie wykorzystali. Tak bardzo żałuje że upadłam tak nisko. Dla dobra naszej dwójki, ale żałuje. Chciałabym żeby to się skończyło. Całe cierpienie ludzi. Sama nie mogę tego zrobić…..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz