sobota, 3 maja 2014

Rozdział 4 Jak on mógł to zrobić?!

 -Mo-mo-moi ro-ro-rodzice się rozwodzą - rozpłakałam się jeszcze bardziej, a on przytulił mnie mocniej.
-  To nie może być prawda. - przyłożył moją głowę do swojej klatki piersiowej tak że słyszałam jego serduszko.
- Rodzice się cały czas kłócą. Odkąd tata znalazł nową pracę w miejskim szpitalu, a mama zajęła się bardziej swoją pracą przestali mieć ze sobą taki kontakt jak wcześniej. Tata się przez to wkurza, a mama nie daje rady. Cały czas jest roztrzęsiona-mówiłam drżącym głosem.
- Nie wiem co powiedzieć... będę prze tobie - pogłaskał mnie po głowie.
- Dziękuję - spojrzałam zapłakanymi oczami w jego oczka.
Po pewnym czasie doszła reszta grupy.
- Jeju jak ty wyglądasz co się stało?! - odezwała się Chachi i ukucnęła przede mną.
- Jej rodzice się rozwodzą.. - powiedział cicho Niall, a ja schowałam głowę w jego tors.
Nie wiem co zrobię jeśli się rozstaną. A co jak rozdzielą mnie i Luke'a? Ja zostanę z mamą a on z tatą? Nie mogę o tym myśleć. Skończyliśmy temat. Zabrali mnie na mrożoną kawę, którą uwielbiam. Nieco poprawiło mi to humor, ale nie do końca. Wiem że jak wrócę do domu będzie znowu to samo. Siedemnaście lat małżeństwa pójdzie na marne. Nie mogę o tym myśleć bo od razu zbierają mi się łzy. Po wypadzie z paczką wyszłam z Joshem. Pomógł mi o tym nie myśleć. Poszliśmy  w głąb lasu. Nagle przypomniało mi się. Tam rozmawialiśmy z Niallem. 
- Chodź stąd! - pociągnęłam go za rękę.
- Czemu? O ktoś tam siedzi zaraz go wypędzę. 
- Nie, proszę - zrobiłam słodkie oczka.
- No dobrze.
Nic mu nie powiedziałam, ale siedział tam Niall. Nie chciałam żeby się kłócili. W końcu to czarny anioł. Nie mogę Josha nastawić pozytywnie do niego. Jest też bardzo zazdrosny. Nie wiem o co przecież jesteśmy  tylko przyjaciółmi. Z rozmyślania wyrwał mnie Josh, który namiętnie pocałował mnie w usta. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili zorientowałam się że jesteśmy w miejscu publicznym i go odepchnęłam. Nie lubię okazywania uczyć na ulicy. To takie dziwne z punktu widzenia przechodnich. W końcu nastał wieczór. Rozweselona musiałam iść do domu. Znowu na mojej twarzy zagościł smutek. Po pożegnaniu z Joshem weszłam do domu. Było dziwne cicho. Było słychać tylko telewizor z salonu. Nie zdejmując butów cicho poszłam do salonu. Siedziałam tam sama mama.
- Cześć gdzie tata? - zapytałam.
- Hej zapewne na piwsku z koleżkami... tak jeszcze nie wrócił - powiedziała rezygnującym głosem.
- Mamusiu nie smuć się już - usiadłam na sofę i przytuliłam mamę. Oglądałam z nią jakiś serial. Nagle do domu ktoś wszedł. Tak jak myślałam to pijany tata.
- Co się gapisz - powiedział patrząc na mnie i mało się nie przewracając. 
- Ogarnij się - podeszłam do niego - Co ty sobie myślisz że będziesz zachlany przychodził do domu, straszyć mamę? Człowieku co się z tobą sta.. - nie dokończyłam bo uderzył mnie z zamachu w twarz. Od razu złapałam się za policzek i psiknęłam. Popatrzyłam na niego z szokiem, szybko wzięłam w rękę torbę i wybiegłam zapłakana z domu. Jak on mógł to zrobić?! Pobiegłam do lasu. Nikogo na ulicach nie było. Przebiegając przez park zauważyłam parę idącą za rękę. Na chwilę stanęłam. Przyjrzałam się dokładnie. Nie wiem czy miałam zwidy, ale Josh szedł z dziewczyną. Poczułam ukucie w sercu. Przełknęłam ślinę i podeszłam bliżej. Tak jak myślałam to był Josh. Byłam w szoku. On mnie zdradza. Co on sobie myśli. Rozłożyłam skrzydła i podeszłam do niego. Jak mogłeś?! Kochałam Cię! Odwrócił się i zobaczył mnie. Był zszokowany. Chyba nie spodziewał się mnie o tej porze.  Jak mogłeś?! - powtórzyłam. 
- Megan ja prze... - nie dokończył bo po spojrzeniu mu głęboko w oczy odleciałam. 
Jak on mógł to zrobić?! Kolejny! Moje życie się rujnuję. Jestem temu winna? To najgorszy dzień mojego życia...
______________________________________________
Myślę że wam się spodoba :) Liczę na  komentarze z opinią. Przepraszam za jakiekolwiek błędy i brak przecinków. 


1 komentarz:

  1. Jeej, więcej opisów uczuć ♥ Smutno :c tylko bardzo krótki! Tak to genialnie ^^ PS. Uważaj, żeby nie powtarzać słów :)

    OdpowiedzUsuń