niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 5 Boję się...


Obudziłam się zrywając się z łóżka. Chwyciłam się za policzek który okropnie mnie bolał. Podeszłam do lustra które mam na szafie. Policzek był spuchnięty. Zrobił mi to własny ojciec. Bałam się zejść na dół. Powoli otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Wszyscy spali. Zeszłam cicho na dół. Otworzyłam lodówkę.  Wyjęłam mleko. Wzięłam z szafki szklankę. I powoli kierowałam się ku mojego pokoju. Zauważyłam mamę śpiącą na sofie. Cicho do niej podeszłam. Jejku nawet nie mogła normalnie zasnąć. Przykryłam ją kocem. Przez to się obudziła. 
- Kochanie? - cicho się odezwała.
- To ja mamo. Zrobić ci kawę? - zapytałam.
- Mogłabyś.
Zostawiłam mleko i szklankę na stole i wróciłam do kuchni. Zrobiłam kawę i poszłam do mamy. Dziwnie popatrzyła się na mnie. 
- To on  Ci zrobi..-przerwałam jej.
- Tak - przyłożyła mi rękę po policzka - Ała boli - warknęłam. Mama wstała i poszła do kuchni. Wróciła z lodem i ręcznikiem. 
- Przyłóż sobie, opuchlizna powinna zejść. 
- Dziękuję. 
Mama wypiła kawę, a ja mleko oglądając cicho telewizję. Ciocia wczoraj zabrała Luke'a do siebie do Manchesteru. Tam jest bezpieczniejszy. Po wyszykowaniu się nie chciałam siedzieć w domu. Ojciec mógł się obudzić. Po wczoraj się go boję. Straciłam do niego zaufanie.  Ciężko przechodzi mi słowo ojciec. Napisałam do Kayli i Chachi żebyśmy się spotkały. Po chwili otrzymałam pozytywną odpowiedź. Spotkałyśmy się przy księgarni mamy Kayli. 
- Cześć kochanie co się stało? - zapytała Chachi witając się ze mną.
- Hej właśnie co ci jest? - zapytała Kayla.
- Dziewczyny, rodzice się rozstają, wczoraj pijany ojciec uderzył mnie w twarz do tego widziałam Josha z inną - wydusiłam z siebie.
- Skarbie - Kay przytuliła mnie.
- To na pewno Josh? - spytała Chachi.
- T..tak podeszłam do niego 
- I co? - spytała zaciekawiona Kay.
- Był w szoku i mnie przeprosił kretyn - odpowiedziałam.
- Kochanie jesteśmy z tobą. A co z rodzicami?
- Ciągle się kłócą, tata wyżywa się na mamie i wczoraj przyszedł pijany. Podeszłam do niego i powiedziałam co myślę, a on z zamachu mnie uderzył po tym wybiegłam z domu i zobaczyłam Josha. 
- Rany nie wiem co powiedzieć - powiedziała cicho Chachi.
Doszłyśmy do parku.
- Nie nie idźmy tam - odezwałam się.
- To chodźmy do mnie - powiedziała Kay.
Tak właśnie zrobiłyśmy. Dotarłyśmy do dużego białego domu. Nie zastałyśmy nikogo. Mama i tata Kay w pracy. Mówię im o wszystkim. Są najlepszymi przyjaciółkami na świecie. 

*oczami Nialla*
Wstałem o 10. Zerwałem się z łóżka z myślą że dziś Piątek. Wziąłem szybko do ręki telefon zobaczyłem godzinę 10 następnie datę Sobota. Odetchnąłem z ulgą. I z powrotem wygodnie się położyłem. Jednak myśli nie dawały za wygraną. Strasznie martwię się o Megi. Traktuje ją jak młodszą siostrę. Nie może stać się jej krzywda. Zszedłem na dół do kuchni. Byłem strasznie głodny, ale to nie nowość. Zrobiłem sobie trzy duże kanapki. Szybko je zjadłem. Do kuchni weszła zaspana Lucy. 
- Zrób mi też.
- Sama sobie zrób - odpowiedziałem.
- Dobra - pokazała mi język.
Mimo tego kocham moją siostrzyczkę. Jest nieznośna dla mnie, ale jak to rodzeństwo często się przekomarzamy. Po śniadaniu odprawiłem codzienną rutynę i wyszedłem na ogródek.  Ogarnąłem kwiatki tak jak prosił mnie tata. Skosiłem też trawę. Po skończeniu prac, które miałem wykonać postanowiłem wyjść na spacer na miasto. Spotkałem po drodze Hazzę. Przeszliśmy się przez całe miasto. Po prostu zagadaliśmy się. 

*oczami Megi*
Porozmawialiśmy z dziewczynami o wszystkim. Boję się własnego ojca. Do czego to doszło. Boję się nawet przyjść do domu. Uwielbiam spędzać z dziewczynami czas, ponieważ odrywają mnie od rozmyślania. Często się wyłupiamy. Mamy mnóstwo śmiesznych pomysłów, które zarazem są głupie. Około godziny 13 musiałam wrócić na obiad. Było to teraz dla mnie ciężkie. Wyszłam od Kay i szłam powolnym krokiem kierując się ku domu. Mijałam wielu ludzi którzy byli dla mnie zupełnie obcy. Jak to życie w Londynie wszyscy się śpieszą. Po około 15 minutach doszłam do właściwego miejsca. Weszłam po schodkach i otworzyłam drzwi. W domu roznosił się zapach obiadu. 
- Masz dobre wyczucie właśnie nakładam obiad - powiedziała mama.
- Ma się taki dar - zaśmiałam się dotykając moich włosów. 
- Co dziś na obiad? Rany, ale mnie głowa boli - odezwał się ojciec wchodząc do jadalni. 
- Nie odzywaj się do mnie - warknęłam.
- O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony.
- A może to ci coś przypomni - pokazałam mu policzek w którego mnie uderzył.
- Kto ci to zrobił?
- Nie jesteś niczego wart nawet miłości mamy - krzyknęłam.
- Dziewczyno nie pyskuj mi tu!
- Nie odzywaj się do mnie - jeszcze raz krzyknęłam.
Usiedliśmy do stołu. W pośpiechu zjadłam i pobiegłam do pokoju. Nie mam zamiaru go widzieć.
----------------------------------------------------------------------------------------
Jutro znowu szkoła dlatego rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Przepraszam za jakiekolwiek niezauważone prze zemnie błędy i brak przecinków. Mam nadzieje że mi wybaczycie :) 
Dziękuję za czytanie jeśli ktoś czyta :) 
Zostawcie koma z opinią albo nowymi pomysłami odnośnie bloga xx

1 komentarz:

  1. Mam niedosyt. Za krótko! :c Ogółem bardzo fajnie się akcja rozwija Kiedy zobaczyłam "*oczami Nialla*" byłam taka awwww *.* ale się troszeczkę zawiodłam :c w każdym razie pisz, pisz i pisz, bo chcę wiedzieć co dalej xx

    OdpowiedzUsuń