czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 12 Wydajesz się być miły.

     Rano usłyszałam tylko trzask zatrzaskującego się okna. Przez to się obudziłam. Spojrzałam na zegarek była piąta rano. Z niechęcią do wstania poszłam dalej spać. Spałam do 7. Potem już nie mogłam zasnąć. Leżąc na łóżku rozmyślałam co dziś robić. Może wezmę się za rysowanie. Wstałam z łóżka. Z szafy wyciągnęłam białą luźną koszulkę, jasne szorty, szelki i białe converse. Powędrowałam do łazienki. Wzięłam przyrznic, przebrałam się, ułożyłam włosy i wróciłam do pokoju. Z wieszaka ściągnęłam torbę, wsadziłam do niej: telefon, słuchawki, zeszyt, kilka ołówków, gumkę i bidon do późniejszego napełnienia. Zeszłam po cichu na dół. Weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie zieloną herbatę  i wlałam ją do bidonu. Wsadziłam go do torby, założyłam i zawiązałam buty  i wyszłam zamykając na klucz drzwi. Na dworze było spokojnie. Wiał lekki wiatr. Garstka ludzi przemieszczała się po ulicach. Lubię rano wychodzić. Za wiele się wtedy nie dzieje. Poszłam do mojego ulubionego parku, a zarazem jedynego tutaj. Tym razem poszłam na jego koniec. Usiadłam na ławce pod dużym drzewem i  zaczęłam rysować, ale zanim to zrobiłam podłączyłam słuchawki i w moich uszach rozległa się ulubiona nuta. Nie zauważałam jak ludzi w parku przybywało. Także tego że była już 10. Zebrałam swoje manatki i ruszyłam  w drogę. Szłam powolnym krokiem po parku trzymając ręcę w kieszeni bluzy, którą wzięłam. Dzieci biegały na trawie bawiąc się, a rodzice z nimi. Przechodzący ludzie nie zwracali na  mnie większej uwagi. Do czasu.
- Hi, przepraszam wiesz gdzie jest kawiarnia? - spytał.
- Um... mogę cię zaprowadzić jeśli chcesz. 
- Jasne, dzięki - uśmiechnął się.Szliśmy sporadycznie rozmawiając. 
Dowiedziałam się że przedwczoraj się tu przeprowadził z ojcem i 16 letnią siostrą. 
- Jak masz w ogóle na imię? - spytał.
- Megan, ale mów mi Lili albo Megi jak wolisz.
- Czemu Lili?- To moje drugie imię.
- Aha no dobra moje to Dylan.
- To tutaj - wskazałam na czarne drzwi.
- Wejdź ze mną.
- No nie wiem - zrobiłam dziwną minę.
- Oj chodź  - pociągnął mnie za rękę.
Zamówiliśmy dwie mrożone kawy z bitą śmietaną.  Dylan zapłacił. Byłam zmieszana ale fajnie mi się z nim dogadywało.  
- A co z twoją mamą, bo wiem że przeprowadziłeś się tu z tatą?
Spojrzał w przestrzeń, nie odpowiedział. Napłynęły mu łzy do oczu. 
- Przepraszam nie chciałam.
- Mama zginęła w wypadku samochodowym razem z moją starszą siostrą. Pojutrze mija dokładnie rok -  odwrócił się żeby schować swoje uczucia. 
Wstałam i nie zważając na nic przytuliłam go. Tak to się zaczęło. Nasza znajomość. wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy przed siebie.
- Muszę wracać do domu. 
- Odprowadzę cię - odpowiedział.
- Jeśli chcesz  - westchnęłam.
Szliśmy dosyć wolno. Mijało nas mnóstwo samochodów, ludzi na rowerach i innych. W końcu doszliśmy na miejsce. Weszłam po schodach i oparłam się o drzwi z czarnego drewna. Patrzyliśmy na siebie przez chwile. 
- Wydajesz się być miły - wypaliłam.
Uśmiechnął się po czym odparł
- Ty też. Może się jutro spotkamy?
- Z chęcią - podałam mu rękę.
- To jesteśmy umówieni. - odpowiedział potrząsając moją.

-----------------------------------
Przepraszam że rozdziały są takie krótkie, ale następne będą dłuższe. Więc zapraszam do czytania następnych.
Buziaczki xx
@Roomiectioner_